piątek, 28 czerwca 2013

Easy Going English

Easy Going English - Travelling. Angielski łatwo wpadający w ucho. Zobaczyłam płytę z broszurą pod takim tytułem w sklepie  Tania Książka. Na okładce napisy zachęcające do nabycia rozmówek: "Nauka w rytm muzyki'; "Zbiór praktycznych dialogów sytuacyjnych dla każdego", "nowatorska metoda nauki z muzyką w tle" ,"Przysłowia i anegdoty związane z tematyką kursu'. Do tego przystępna cena 9 złotych i 50 groszy. Dałam się nabrać na te tanie chwyty marketingowe i kupiłam z ciekawości. Cóż... dziewięć złotych to nie majątek, ale trochę żal. . "Rytmiczna muzyka" to fragment utworu techno w tle. Kilka taktów grane jest do znudzenia przez 76 minut. Każdy zwrot powtarzany jest trzykrotnie przez głos kobiecy i męski po angielsku i po polsku. Na czym polega nowatorstwo tej metody nie mam pojęcia. Czy można się z tego czegoś nauczyć? Oczywiście, że można. Jak ktoś chce się uczyć języka, to nawet czytając napisy na pudelku proszku do prania znajdzie jakieś słowo i zapamięta.
Jest tu trochę przydatnych zwrotów i trochę mniej przydatnych, na przykład "My new sandals are very comfortable" (Moje sandały są bardzo wygodne) lub "I hate Sunday drivers" (Nienawidzę niedzielnych kierowców). Można mieć też zastrzeżenia do polskojęzycznej części broszury. Czy poprawne są zdania : "Potrzebuję drogerię" lub "Potrzebuję internet"? Nie trzeba być profesorem Miodkiem, żeby odpowiedzieć na to pytanie.
Dość już krytykowania. Powiem krótko: NIE WARTO.

1 komentarz:

  1. "Potrzebuję drogerię" .... he he! Takie wyrażenie przypomina mi inną, lecz podobną sytuację. Koleżanka Hanka była na spotkaniu, gdzie znajdował się też Włoch. Miał przy sobie podręcznik do nauki języka polskiego. Koleżanka oglądała go z zainteresowaniem i znalazła tam inne nieprzystające do rzeczywistości wyrażenie: "film telewizyjny"!

    OdpowiedzUsuń