poniedziałek, 9 grudnia 2013

English in 24 hours?

Byłam niedawno w okolicy księgarni "Tania książka" przy ulicy Focha w Częstochowie i jak zwykle postanowiłam zobaczyć co tam mają ciekawego. W  kąciku z materiałami do nauki języków moją uwagę przykuła książka "Angielski w 24 godziny". Tytuł wydał mi się tak absurdalny, że nawet nie zajrzałam do środka. Toż to nawet nieprzeciętnie inteligentna i utalentowana językowo pani Solejukowa z serialu "Ranczo," co najmniej miesiąca potrzebowała żeby samodzielnie nauczyć się włoskiego, a tu proszę - w ciągu doby mamy język opanowany.
Po powrocie do domu postanowiłam jednak sprawdzić, o co w tym wszystkim chodzi ( a nuż jakiś cudowny sposób wynaleziono i wszyscy nauczyciele języka będą bezrobotni).
I co się okazuje? "Angielski w 24 godziny" autorstwa Emily A. Grosvenor,  to :
Kurs dla osób początkujących i powracających do nauki języka po dłuższej przerwie. 24 lekcje w książce i na CD. W każdej z nich materiał zaplanowany na godzinę nauki: najważniejsze zwroty i najczęściej stosowane przez współczesnych Brytyjczyków słownictwo związane z życiem codziennym: między innymi z wizytą w banku, u lekarza lub na dworcu oraz robieniem zakupów. Atutami publikacji są ciekawe dialogi oraz obrazowa i przystępna prezentacja wiadomości gramatycznych. Kilkakrotne przesłuchanie i powtórzenie materiału zawartego na płycie to najlepsza forma treningu wymowy i utrwalania słownictwa.
Mogę więc spać spokojnie. Angielski w 24 godziny to po prostu 24 lekcje angielskiego dla poczatkujących. Żadnych rewelacji, ale autorowi tytułu gratuluję pomysłu!
http://www.weltbild.pl/angielski-w-24-godziny_p3350931.html

1 komentarz:

  1. No tak, 24 godziny owszem, można poświęcić. Inna sprawa czy to do głowy wejdzie i ... zostanie? Wątpię... Sama wciąż jestem "początkująca"...

    OdpowiedzUsuń