poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Painting the fence.

Dziś przez kilka godzin zajmowałam się malowaniem płotu. Zajęcie przyjemne, ale na dłuższą metę męczące. Pomalowałam pond 200 sztachet.
W trakcie tej czynności przypomniałam sobie książkę "Przygody Tomka Sawyer'a" i rozdział, w którym ciotka kazała Tomkowi malować płot, a on potrafił tak zmanipulować swoich kolegów, że pomalowali za niego i jeszcze mu dawali prezenty aby pozwolił im to robić.

The Adventures of Tom Sawyer by Mark Twain

“Oh come, now, you don’t mean to let on that you like it?”
The brush continued to move.
“Like it? Well I don’t see why I oughtn’t to like it. Does a boy get a chance to whitewash a fence every day?”
That put the thing in a new light. Ben stopped nibbling his apple. Tom swept his brush daintily back and forth—stepped back to note the effect—added a touch here and there—criticized the effect again—Ben watching every move and getting more and more interested, more and more absorbed. Presently he said:
“Say, Tom, let me whitewash a little.”

3 komentarze:

  1. Twój płot jest imponujący!
    Piękny w kolorze i .... lekko błyszczący!
    I ten domek do tego.... MARZENIE!
    I'd like to have a wooden house! With....atelier inside!!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Całego płotu ma tym zdjęciu nie widać. Może 3/4. Co do drewnianego domku, to czemu nie, ale nowy a nie taka staroć bez wygód.

    OdpowiedzUsuń