wtorek, 29 listopada 2016

Sad country.

" The European country that loves being sad" - przeczytałam nagłówek na stronie BBC i od razu pomyślałam o Polsce. Przypomniał mi się Gombrowicz i jego " Ferdydurke". Napisał tam, że pochodzi z kraju, gdzie na nikim żaden kołnierzyk dobrze nie leży i gdzie Niezguła z Niedojdą po polach się snują i jęczą. Zabrałam się więc do czytania, a tu jaka niespodzianka !!! 
To nie o Polskę chodziło! Są w Europie większe smutasy.
In Portugal, no one tells you to have a nice day. No one particularly cares if you have a nice day, because chances are they’re not having a nice day either. If you ask a Portuguese person how they’re doing, the most enthusiastic reply you can expect is mais ou menos (so so).
Portugal’s culture of melancholy is hard to miss. You see it etched on people’s sombre expressions – this is no Thailand, known as the Land of Smiles – and even in the statues that occupy prime real estate in Lisbon’s public squares. In most countries, the men (and it’s almost always men) honoured in such places are macho generals. In Portugal, it’s moody poets.
Read more:http://www.bbc.com/travel/story/20161118-the-european-country-that-loves-being-sad

1 komentarz:

  1. Będąc w tym kraju z Tobą, nie odebrałam nikogo jako ... smutasa :)
    Mieliśmy kiedyś w domu starego Mercedesa - mówiliśmy o nim Smutas, bo miał takie pionowe światła, które kojarzyły nam się ze smutnymi oczami.
    Jego los rzeczywiście smutno się zakończył.... ale ja z mamą wyszłyśmy cało!

    OdpowiedzUsuń